3,924 wyświetlenia
Cykl wywiadów „Zbuduj Swoją Markę Personalną” #ONLINE
Gość: Jan Paweł Tomaszewski
Wywiad obejrzysz tutaj:
Kate Bednarska: Dzień dobry, witam państwa. Dzisiaj jest wydanie specjalne, czwartkowe. Ja się nazywam Kate Bednarska i jest mi bardzo miło państwa powitać. Jest mi bardzo miło przywitać was moi drodzy, którzy obserwujecie, co się dzieje codziennie o dwunastej tutaj na moim fanpage. Co się dzieje? Codziennie o dwunastej przychodzi gość specjalny i dzisiaj też już jest. Jest to Jan Paweł Tomaszewski. Jan Paweł Tomaszewski mówca profesjonalny, ekspert do spraw komunikacji, ale także motywacji. Nie wszyscy wiedzą, że jest też maratończykiem. Przebiegł kilka maratonów. Występuje w telewizji praktycznie cały czas, ja go widziałam w reklamie Trivago, dobrze pamiętam? Cześć Paweł, cześć jak się masz?
Jan Paweł Tomaszewski: Cześć Kasia, witaj, witam cię bardzo serdecznie.
K.B: Jesteśmy na dwóch streamach. Na Facebooku bezpośrednio z mojego fanpage i streamie Instagramowym. Cześć Leszek, cześć Angela, cześć Aura Stańczak. Połączysz się z powrotem na Instagram? Żeby followersi zobaczyli kogo dzisiaj mam tutaj, i z kim będę rozmawiać o marce personalnej. Najpierw to słowo marka, marka personalna, którą budujesz od 2013 roku, dobrze pamiętam? Gdzie jest twój flaming?
Jan Paweł Tomaszewski: Tu jest jeden, na przykład, o! Tu jest taki jeden duży, neonowy.
K.B: Marka Jana Pawła Tomaszewskiego „Idź do przodu”, którą buduje od kilku lat skutecznie, również wciągnęła mnie do jego szkoleń, do jego wystąpień publicznych. Paweł, nie wszyscy wiedzą że, znamy się już kilka dobrych lat, i że zmotywowałeś mnie do zmiany. To wszystko się zaczęło od przejścia z korporacji do fitnessu, do tańca. Ja pamiętam nasze zajęcia taneczne, na które cię zaprosiłam i byłeś gościem specjalnym. Pamiętasz ten moment?
Jan Paweł Tomaszewski: Tak.
K.B: My się poznaliśmy w 2016 roku. Od tego momentu twoja marka personalna jak czujesz, idzie do przodu? Co tam się dzieje w branży szkoleniowej, eventowej? Jak to wygląda dzisiaj? Nawiązując do obecnych czasów.
Jan Paweł Tomaszewski: Dzięki za zaproszenie to fakt, my poznaliśmy się już jakieś 5 lat temu. Pamiętam byłaś u mnie, to chyba było na zdjęciu, podczas wydarzenia „Moc kwadrat”, gdzie byłem jednym z trenerów, na kalendarzu 360 Dni Mocy. Dużo pytań zadałaś, wiesz? Chciałbym to zawęzić. Skupię się nad tym, co powiedziałaś, jak moja marka. To jest dobre pytanie, bo myślę, że dzisiaj to jest taki czas, że każdy powinien sam takie pytanie sobie zadać. To znaczy, oczywiście ktoś, kto myśli w ogóle o tym, żeby swoją markę budować i o to też opierać swój biznes. Powiedzmy sobie szczerze, że nie każdy potrzebuje tą markę budować. To jest też bardzo ważny wniosek, czy konkluzja. Nie każdy. Są biznesy, które w cale tego nie potrzebują. Można powiedzieć, że działam w show-biznesie, ale sprostuję, reklama Trivago jest tematem jest już zamkniętym. Ten pomysł, format tej reklamy, został zamknięty. Teraz planuję kolejne, inne projekty. Niebawem będę w reklamie na całą Polskę, taka zabawna, wesoła reklama. Więc trochę tych tematów jest. Natomiast powiem tak, w ogóle moja droga z rozwojem, czy ze zmianą rozpoczęła się w 2008 – 2010 roku. W 2010 roku zacząłem pisać blog. I to były takie zapiski, trochę dla siebie, dzieliłem się tym, co przeczytałem w książkach. Nigdy jednak nie myślałem specjalnie, że ja chcę jakoś, na siłę, budować swoją markę, że zaczynam od budowania swojej marki. To była taka wypadkowa własnych działań. To chyba byłaby odpowiedź na pierwsze pytanie. A jak się dzisiaj ma moja marka? To jest pytanie dzisiaj do wszystkich, jak się wiele marek ma, bo firmy, które dobrze prosperowały w obecnej sytuacji mogą się mieć różnie. Jeżeli chodzi o wystąpienia czy warsztaty to miałem zakontraktowane warsztaty dla poznańskiego wydawnictwa. Bardzo duże wydawnictwo. Robert Małecki niedawno wydał świetną powieść pod tytułem: „Zadra”. Już dostępna właściwie w całej Polsce i w Empikach. Bardzo rokujący, dobry pisarz, który, nota bene, niedawno przeszedł też na zawodowstwo i tam dopinaliśmy rozmowę, o tym, żebym mógł go kształcić pod kontem wystąpień, żeby lepiej się czuł na tych spotkaniach autorskich, no ale te warsztaty i ta współpraca – wszystko padło. Zarówno na marzec, na kwiecień, nawet na maj. Później już czerwiec- to też jakieś daty, które przekładane są, z wydarzeń, które się odwołały. No, ale jest jeszcze druga noga mojego biznesu, czyli działania mediowe i to funkcjonuje, i pozwala tą płynność zachować, ale na pewno jest to czas sprawdzianu dla każdego z nas. Bo nikt nie wie dzisiaj, to jest wróżenie z fusów, jak będzie wyglądać cały rynek, jak będzie wyglądać rynek branży szkoleniowej, co będzie trendem, a co nie będzie. Na pewno trendem będzie ten kierunek, aby iść w online. Natomiast myślę sobie, że nie można dać się zwariować. Bo wracając jeszcze do tego początku a propos marki, to analizując, obserwując działania wielu różnych osób, czy to w Internecie, bo mówimy tutaj o budowaniu marki przy zasobach online-owych. To bardzo często ludzie zaczynają od budowania marki. Niewiele za tą marką stoi. Mam na myśli doświadczenia, kompetencje, własne case`y. Tylko oni rozpoczynają od budowania marki, bo ktoś powiedział, że trzeba mieć super stronę, że trzeba mieć konto na Instagramie, trzeba mieć konto na LinkedInie, i tam pisać, i postować, i to też nie jest do końca złe. Trzeba jakoś zacząć, więc tych możliwości jest dużo. A jak moja marka? To jest niesamowite, że z tym flamingiem. Bardzo często ludzie przesyłają mi, czy jak są gdzieś na wakacjach i widzą jakiegoś flaminga. Bardzo często dostaję takie wiadomości. Wtedy tak sobie myślę, że to jakaś budka z goframi i tam jest flaming i ktoś mi to przesyła.. ale moja marka! Ale później myślę sobie, że to jest dobre, że jest takie skojarzenie. I teraz to, czy to będzie flaming taki koślawy, czy to będzie flaming, za którym idą jakieś wartości, czy wiedza, czy w ogóle misja firmy „Idź do przodu”. No to to, jest już zależne ode mnie, miło, że to skojarzenie jest. Jeden z dyrektorów firmy działającej w sektorze też marketingu przesłał mi zdjęcie wielkiego muralu, jadąc samochodem, na którym był flaming. I sobie myślę „wow”. Mega fajnie, że ktoś tak kojarzy, i taką wiadomość przesyła. To jest ciekawe.
K.B: Tak, bo to, co powinno wybrzmieć w słowach nasza marka personalna, to jest tak naprawdę to skojarzenie. Oczywiście, ta wiedza też, ale to, że się kojarzysz w różnych miejscach, i ludzie się też utożsamiają z flamingiem. Ja szukałam dziś koszulki z flamingiem i nie udało mi się znaleźć niestety. Pamiętam, że dostałam ją od ciebie, więc ubrałam różowy sweterek, żeby też było tożsame.
Jan Paweł Tomaszewski: Ale to nie jest róż, powtarzam. Flaming jest zastrzeżony i jest to zastrzeżony kolor o nazwie fuksja. Różowego bym nie dźwignął. Fuksja to i tak jest już za dużo J
K.B: Tak, to prawda, a propos typologii kolorów. Dobierając kolorystykę do marki personalnej trzeba być ostrożnym. Zgodzisz się ze mną?
Jan Paweł Tomaszewski: Tak, ale wiesz co, po latach okazało się, że w ogóle flaming jest symbolem zmiany, jest symbolem takiego nowego, wschodzącego słońca i to było dla mnie szokujące. Ja o tym pisałem w książce, w rozdziale książki pod tytułem: „Doskonale niedoskonali” a propos symbolu. Okazało się, że jest to symbol wschodzącego słońca, zmiany. I wiesz Kasia, jak pytasz a propos marki jakby zrobić naprawdę szczerą rozmowę, to ja sobie ostatnio zdałem sprawę, że jakby ta marka, to czym ja się zajmuję jest wypadkową takiej mojej, osobistej drogi, takiej ciągłej walki, bo ja sobie zdałem sprawę, że u mnie we wnętrzu jest ciągle takie tarcie, taka walka, takiego dobra ze złem. Czasem wracają jakieś złe nawyki, trochę autodestrukcyjne, chociaż wydawało mi się, że mam to wszystko przerobione, przećwiczone, że jest to wszystko już za mną. I ten czas właśnie teraz, to jest taki czas nowego oddechu, jakiejś nowej refleksji i takiego pokazania, że tak naprawdę nie ma w życiu nic na stałe. To, że robimy coś, co robimy teraz w życiu wcale nie musi być determinantą, że będziemy robić to do końca życia. To, że dokonaliśmy jakiejś zmiany i jest nam lepiej w jakiś obszarach naszego życia, czy poprawiliśmy jakieś obszary, wcale nie musi oznaczać, że to jest coś, już na zawsze nam dane. Tych zagrożeń dzisiaj jest naprawdę dużo, tych bodźców.. I ostatnio też widziałem wrzuciłaś live`a z Sebastianem Kotowem. Miałem przyjemność poznać Sebastiana w 2014 roku podczas eventu dla dużej polskiej firmy polskiej. Wtedy to było jedno z moich pierwszych dużych, motywacyjnych wystąpień. Na sali było ponad 150 osób. I prelegentem między innymi był też Sebastian Kotow i Tomasz Kamel. I taka ciekawa historia. Moje wystąpienie jako jedyne było nagrodzone owacją na stojąco. Dostałem piękne referencje. Ale dlaczego o tym mówię? Bo wtedy poznałem Sebastiana. Wiedziałem, że on współpracuje bliżej z Brian Tracy. No i kiedy zobaczyłem, że wrzucasz z nim live`a mówię – posłucham, bo napisałaś, że warto, że fajnie. I on powiedział bardzo ciekawą rzecz, powiedział o pojęciu, które się nazywa „CIF”, czyli ciepło i fajnie. I teraz to „ciepło i fajnie” możemy zastosować do naszego życia prywatnego, do naszego biznesu, do naszego zdrowia. Mam u siebie stały zestaw, różnych medali, cztery maratony, dziesięć półmaratonów. Ktoś mógłby sobie pomyśleć: „no to ten człowiek, on na zawsze będzie miał kondycję, ktoś kto tyle przebiegł no to od razu ubiera spodenki i leci”. Nie ma tak. Fenomen tej metafory, ciepło i fajnie, jest następujący. Ja sobie zdałem z tego sprawę, że biegając czy uprawiając sport, że kiedy mamy kondycję.. Możemy to przełożyć na nasz brand, na nasz biznes- że mamy kondycję – że ludzie nas kojarzą. Nasz przekaz jest dla nich wartościowy i kondycja jako faktycznie jako tężyzna fizyczna, i to że potrafimy biegać i nie wracamy do domu po 5 kilometrach tak zziajani. W momencie kiedy tą kondycję stracimy, to wtedy dopiero rozumiemy jak to było kiedy tą kondycję mieliśmy. Bo kiedy masz tą kondycję, biegniesz i nie masz bóli, nie masz zakwasów na drugi dzień, bo organizm jest przyzwyczajony. To wtedy dopiero do ciebie trafia, że kiedy zrobisz taki trening, i kiedy ten ból jest bo była przerwa, bo przestałeś biegać, to wtedy dopiero czujesz, że tą kondycję straciłeś. A wtedy ci się wydawało, że: „A, mógłbym biegać szybciej”, bo ta kondycja była. I to samo jest w biznesie, to samo jest w kontekście naszej zmiany. Ty powiedziałaś, że my poznaliśmy się gdzieś w momencie takiego twojego poszukiwania. Pamiętam dokładnie rozmowy przy pizzy z rukolą, piękne widoki przecież nad Zalewem Zegrzyńskim. Poszukiwałaś. I wiesz Kasia, ja w tym trudnym okresie zdałem sobie sprawę, że to poszukiwanie nie ma końca. Że my jesteśmy cały czas w tym procesie. Wielokrotnie się zastanawiałem, czy to moje logo jest dobre, czy to się dobrze kojarzy. Myślę jednak sobie, że to było zawsze moje. To nie było kopiowane. To tak powstało, że jest ta jedna noga, on jest gotowy zrobić ten krok. Ale to jest wszystko jeden proces. A co, jeżeli będziemy chcieli zmienić sobie logo? Firmy też zmieniają swoje nazwy, swoje brandy, marki, są rebrandingi. Nic nie jest dane na stałe i w tych dzisiaj trudnych czasach, w których przyszło nam żyć, jest to niezwykle istotne, żeby zdać sobie sprawę, że to, są rzeczy, które po prostu przemijają i trzeba te zmiany adoptować. Mało tego, to że kiedyś przebiegliśmy maraton, to że kiedyś mieliśmy super wystąpienie i nam super poszło, to że nasze posty miały takie i takie zasięgi, to że mieliśmy sprzedaż jakiegoś produktu, bądź usługi to to nie jest zawsze, i zawsze będzie powtarzalne. To jest zmienne, bo każdy też funkcjonuje w zmiennym otoczeniu i to jest chyba taki czas dla mnie, takiej refleksji, trochę zatrzymania się, takiej kontemplacji. Czy to, co przez te minione 9 lat robiłem. Czy to już jest maksimum, czy może zacząć robić coś innego, nabrać nowego oddechu i zrobić coś nowego, zgodnie z tą ideą mojej firmy, czyli: rób nowe rzeczy i rób to co trudne. Zobaczymy co czas pokaże.
K.B: No właśnie, oprócz wewnętrznych przemyśleń jeszcze dochodzi czynnik zewnętrzny, środowisko ekonomiczne, środowisko gospodarcze, czy nawet to, że nie jesteśmy pewni co będzie do świąt, a co będzie po świętach. Ciężko jest nam zaplanować, jak powiedziałeś, wiele wystąpień jest odwołanych. Powiem ci, że bardzo się utożsamiam z tym, co powiedziałeś. Zarówno z częścią sportową, pamiętam nie dawniej jak 3 miesiące temu, po długiej przerwie, z powrotem na zajęcia fitness, i po prostu aż się popłakałam. Popłakałam się nad samą sobą, nad swoją niemocą, bo pamiętam, że byłam naprawdę w formie, nie przebiegłam maratonów, ale czułam się czasami tak, jakbym przebiegła po kilkunastu godzinach zajęć na siłowni, czy zajęć fitness, które prowadziłam w 2018 roku, a teraz całkowita niemoc. I też takie pytanie do siebie, czy dobrze robię, czy to jest to, gdzie powinnam iść. A dzisiaj tak samo jak u ciebie branża eventowa zupełnie nie istnieje. Szkoleniowa, to nie są też priorytety dla firm, żeby aktualnie podejmować akcje rozwojowe. Raczej to będzie temat możliwy jeśli firmy opanują tak zwane pierwsze momenty kryzysowe. Jeśli później będą przechodziły przez okres refleksji czy procesy komunikacyjne zadziałały na różnych szczeblach. Czy mogliby jakoś usprawnić te swoje działania, gdyby na przykład menagerowie lepiej komunikowali się w zespołach. Myślę, że na takie szkolenia będzie zapotrzebowanie, jeśli już przejdziemy przez ten największy okres niepewności gospodarczej. Nawet wielkie firmy szkoleniowe na ten moment zawieszają wszystko i przenoszą do online. Tylko też pytanie: Czy ludzie tego potrzebują? Czy oni teraz nie potrzebują takiej zwykłej naszej twarzy człowieka, a nie power-speakera i „Wiesz, że potrafisz”, „Idź do przodu”, „Na pewno ci się uda”. No nie, dzisiaj mi się nie uda wyjść na miasto, dzisiaj nawet nie mogę iść i sobie kupić nowej bluzki, bardzo bym jej potrzebowała, nie mogę, bo mam zakaz wychodzenia z domu. Dzisiaj znaleźliśmy się w takim momencie, że nawet jeśli bym chciała zrobić jakąś zmianę potrzebuję do tego osoby trzeciej, nie mogę się spotkać. Jestem skazana tylko na siebie.
Jan Paweł Tomaszewski: Czytałem ostatnio bardzo ciekawy artykuł Rafała Żaka, którego miałem okazję poznać będąc członkiem Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców, który zadając pewne pytania a propos użyteczności branży szkoleniowej, i tego czy my jesteśmy takim dobrem luksusowym, bo kiedy jest jakieś cięcie to wszystko się gdzieś tam odcina. No właśnie też mówimy tutaj o tej fizyczności, żeby ograniczyć kontakt. Ale o takiej potrzebie w ogóle, tych form rozwojowych, czy tych wystąpień motywacyjno- inspiracyjnych. To wiesz, mam takie poczucie czystego serca, że te moje wystąpienia, one nigdy nie były takie, że właśnie każdy to może wszystko. To było bardzo często oparte na moim doświadczeniu, pokazywanie wielu różnych trudności, jak trudno jest de facto dokonać zmiany. Prosto ją zrobić, ale trudno jej dokonać. Są parametry jeśli chodzi o zmianę, Sebastian też o tym mówił, ja też często na swoich wystąpieniach te cztery parametry podaję, czyli: zacznij coś robić, przestań coś robić, rób czegoś więcej i rób czegoś mniej. Tu można podłożyć pod to wszystko: dbanie o zdrowie, dbanie o relacje, dbanie o biznes, to są proste rzeczy, ale trudno je wdrożyć. I a propos czasu, który mamy czytam niesamowitą książkę: „Wyloguj swój mózg”. Czyli jak zadbać o swój mózg w dobie nowych technologii. I powiem Ci, że trafiłem tu na niesamowite określenie, które jak zawsze wieczorem ją sobie do snu czytam to myślałem, że tobie też gdzieś wpadnie w ucho i też naszym słuchaczom – „media a-społecznościowe”. Do czego zmierzam – są przeprowadzone badania na 5000 Amerykanów, czerpię źródło o tych badaniach z tej książki. Niektórzy mieli kontakt bezpośredni z człowiekiem, czyli utrzymywali relacje fizyczne, a nie w tym świecie online i okazuje się, że to ma niezwykle duży wpływ na nas, na nasze samopoczucie, na jakość tych naszych relacji. 4 kwietnia mam prowadzić szkolenie: „Sztuka wystąpień publicznych w czasach światowej pandemii. Jak dobrze prezentować się online”. Oczywiście można przekazać pewną wiedzę, doświadczenie, tam będę mówił o tych różnicach w offline, w online, rodzaje wystąpień, o takich 7 uniwersalnych prawach, które są potrzebne, żeby ten komunikat dobrze docierał, ale nic nie zastąpi prawdziwości, realności, nawet na takiej sali warsztatowej, gdzie jest 5, 10 osób, bliskości, energii, i to samo jest w relacjach. Teraz myśmy trochę się pogubili widząc tylko, ten online, i zbieramy tych znajomych. Ja się ostatnio przeraziłem, tak mówiąc naprawdę szczerze. 4827 znajomych na moim Facebooku, 621 zaproszeń, które wiszą i czekają na akceptację, czyli właściwie jakbym wszystkich dodał to mam zamkniętą pulę. Myślę sobie, dlaczego właściwie mam to zrobić? Pamiętam, że jak ktoś mi kiedyś przesyłał zaproszenie to pisałem: „Hej, skąd się znamy? Napisz coś o sobie”. Ale później pomyślałem, ale to ja mam tracić czas? Ktoś mi wysyła zaproszenie, a ja każdego mam pytać: Hej skąd się znamy? I my trochę się w tym gubimy. Skończyłem studia psychologii motywacji, też coaching, i sam często upadam. Sam też często popełniam błędy, i ta walka, o której mówiłem, ta nieustanna praca. Miałem wobec siebie takie niezrozumienie, taki ból, że hej, ale jak to, że ty się zajmujesz motywacją? A sam czasem ją tracisz, czasem popełniasz jakieś błędy, wracasz do jakiś złych nawyków, jesteś czasem nie do końca wytrwały. Pomyślałem sobie, ale kto jak nie też taka osoba, która ma wyzwania i która chce zgłębiać ten temat, ale czemu tak się dzieje, czemu miała być trwała zmiana i coś się przerwało? No to kto lepiej ten temat pozna. Czy ktoś kto wszedł tam, ej bo motywacja teraz będziemy robili wystąpienia, hura hura to jest super, bo teraz jest trend dla firm i warto to robić. Czy ktoś kto faktycznie sam cały czas pracuje nad jakąś transformacją i nad tym żeby było lepiej. Zamykając wątek, myślę, że dzisiaj zmiana dotycząca trenerów, lub osób które pomagają innym ludziom będzie szła w kierunku właśnie tego, żeby pomagać, jak się ochronić, jak się czasem wylogować, bo zbyt długie przesiadywanie przed telefonem, przed snem wiemy, że nie jest dobre. Sam wiem o tym i co robię? Mam ustawione, że 23:45 telefon sam mi się wyłącza, ale to jest 23:45. Nieraz już śpię, a nieraz jak mi się wyświetla ten komunikat, że za tam 15, 14, 13.. on odlicza, klikam anuluj. Żeby się nie wyłączył. No i zaraz. Jak zarządzić tą swoją łepetyną, tymi neuronami, żeby w tym trudnym okresie się przełamać, i faktycznie rozpocząć nowy etap. Dla mnie to będzie ujmą wtedy, kiedy zacząłbym na przykład robić coś innego, ale rzeczy, na których się znam mogę robić zawsze gdzieś tam z boku, żeby się nie zamykać, nie zafiksowywać i to jest taka refleksja, która mi przychodzi na ten czas. A, my tu mieliśmy o brandingu mówić…
K.B: …a ty cały czas mówisz właśnie, że jesteś tym mówcą. I to jest wymierny przykład, bo powiem ci, że kilka dni temu, wczoraj, przedwczoraj, zeszły tydzień ja starałam się wypytywać i wiodłam prym na tym moim autorskim programie, a dzisiaj po prostu siedzę jak na wykładzie i słucham, ale bardzo wartościowe rzeczy. Tutaj dziewczyny się też pytają, są komentarze, na które tutaj zaraz odpowiemy.
Jan Paweł Tomaszewski: Witamy wszystkich. Myśmy wczoraj rozmawiali, i to jest prawdziwość, rozmawialiśmy i Kasia mówi: „Paweł, wysłałam ci tamte instrukcje, bo ja prosiłem o tą logistykę, jak my się tutaj widzimy, ale tak się martwiłam, bo cię nie ma. A ja mówię; Bo wiesz ja potrzebuję chwilę ciszy. Byłem zrobić coś konkretnego, pojechałem komuś pomóc, bo pomagamy takiej rodzinie. Zawiozłem żywność, takiej koleżance, która też jest niepełnosprawna. To jest słuchajcie fenomen. Osoba niepełnosprawna z maksymalną grupą niepełnosprawności, porusza się na wózku już od nastu lat, przez błąd lekarzy i operacji i ona mając naprawdę niewiele, jak wczoraj przyjechałem to taka wielka paczka dla dzieciaków, dwie wielkie paczki pieluch, mleczka, słoiczki do jedzenia, makarony, sosy bolońskie i ja byłem jej rękoma, ponieważ teraz nie może się przemieszczać, bo kierowcy autobusów są odgrodzeni i nie mogą wyjść, żeby pomóc przy platformie, więc też jest uziemiona. I byłem właśnie poza tym online-m. Wszyscy mówią – teraz wchodź, ale pamiętajcie, że wtedy, kiedy wszyscy mówią teraz wchodź, to w biznesie finansowym i inwestycyjnym, też śledzę trochę bitcoina, to kiedy pojawia się na portalach – teraz wchodź – to lepiej się zatrzymać i się rozejrzeć. Czy na pewno jest to czas dla mnie, czy ja chcę teraz wchodzić. Czy może jest to czas nasycania, trochę wyłączenia się, przemyślenia sobie, ze sobą tych spraw, i tego w jakim kierunku ja chcę iść, a nie próba na siłę pójść teraz pędem. Tak jak Kasia tutaj napisała, że właśnie wszyscy chcą teraz do tego online. Online przecież był i pewnie będzie, ale co będzie dalej nie wiem.
K.B: No właśnie teraz jest przesycenie tak jak mówisz, wszyscy wchodzą. Kto się decyduje to ja trzymam kciuki! Zrób po swojemu, tak jak czujesz, ale jeśli czujesz, że twój potencjał na ten moment jest ograniczony, bo tych działań w offline jest na tyle mało, które możesz podjąć biznesowo, to jest to jedyna droga dopóki Internetu nam jeszcze nie zakazali J
Jan Paweł Tomaszewski: Jeden z wywiadów, które oglądałem, który prowadziłaś z Agatą Limanówką, tam padło takie pytanie, „kiedy ona weszła w online?”. Ja później też dużo o tym pytaniu myślałem, i kiedy tak zrobiłem taką retrospekcję to ja zacząłem pisać blog w lipcu 2010 roku, czyli teraz będzie 10 lat. Były momenty, że nawet mnie nie było stać na to, żeby przedłużyć domenę, bo w ogóle miałem u jakiegoś dostawcy, co obsługuje wielkie firmy i tam za sam serwer było 350 złotych, za domenę było ponad 100 złotych, dopiero później się zorientowałem, że można u mniejszego, że jest taniej. To była chęć pisania takiego pamiętnika online, te 10 lat temu, żeby te myśli, czy te przeczytane książki nie umknęły. Nagle się okazało, że mam ponad 100.000 wyświetleń tego, ludzie zaczęli to czytać. Później gdzieś też trafiłem do telewizji przez to, więc każdy ma tą swoją drogę. To jest ciekawe. Ja wtedy rozpoczynając pisać tego bloga, i to może też być pewna wartość tutaj z naszego spotkania, może inna też, ale w tym czuję niezwykłą taką wartość, bo często w nas takie przekonanie jest, że ja wtedy te 10 lat temu miałem poczucie, że wszyscy są już online. Że już jest tyle blogów, na Youtube jak otworzyłem kanał, że tych kanałów już jest tyle. I teraz zobaczcie co się przez te 10 lat stało, powstały agencje, które pomagają tworzyć, zrzeszają youtuberów. Nie było tego. Powstał zawód jak youtuber. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć, ale najpierw to musi w nas popłynąć, bo jeśli zaczniemy, to samo w kontekście budowania marki. Ja tylko zacznę od zrobienia nowej strony i pojadę na jeden kurs i ogłoszę się mistrzem świata kung-fu i karate i medytacji i po prostu technologii zen, to dość szybko po prostu pryśnie. A lepiej, żeby ten błysk był w drugą stronę. Zobaczyć kogoś skromnego, kto ma prostą czasem nawet stronę, ale robi taką pracę u podstaw, nie na siłę. To to nie może być na siłę. To musi wynikać gdzieś z nas. I wtedy ta marka, ten branding on przetrwa te trudne czasy. Nawet jak dokonamy zmiany. Zobacz, Robert Lewandowski rozpoczynał pamiętam w Lechu Poznań i tam miał być dokonany transfer Roberta Lewandowskiego, przynajmniej jeden z klubów to był Lech Poznań i wyobraź sobie, że odrzucili tą transakcję, bo powiedzieli, że jest zbyt chuderlawy, że z niego nic nie będzie. A on też zmieniał brandy. Była Borussia, przynajmniej ostatnimi czasy, były polskie kluby, dużo też za granicą. Kubica jakiś czas termu z marką stacji na L, a dzisiaj z marką stacji na O, i to jest ok. Ktoś reklamował telefonię komórkową taką, a później taką, i to jest ok. A w tych naszych personalach jest trudniej. A przecież całe firmy robią zmiany. Samsung zaczynał od produkcji wełny termicznej. Samsung! A dziś się zajmuje zupełnie czymś innym. I to wcale nie ujmuje wartości marki. Marką jest nasze nazwisko, ty sobie pięknie stworzyłaś – Kate Bednarka, ale czy tak będzie do końca świata, nikt nie wie. My nie wiemy co się wydarzy dzisiaj czy w okolicach świąt.
K.B: No właśnie co to będzie? „Pożyjemy, zobaczymy”. Oby wszystko się ułożyło jak najlepiej jeśli chodzi o naszą gospodarkę, za nią przede wszystkim trzymam kciuki. Tutaj sfera polityczna też sporo miesza. Ja trzymam kciuki za wasze głowy, za wasze dobre myśli, i nie bójcie się zmian. Nie bójcie się chociaż zmieniać ścieżek, które na ten moment były dla was świetne. A dzisiaj jest pewna granica, jest pewien mur. To nie znaczy, że trzeba tam walić głową, że trzeba akurat skakać. Jeśli nam się nie udaje, to warto go obejść i pójść w drugą stronę. Patrzę jeszcze na komentarze. Paulina napisała, że zdecydowanie lepiej się czuje jak spotyka się z ludźmi. Oczywiście Paulina! Cześć Paulina, cieszę się, że jesteś.
Jan Paweł Tomaszewski: Adam zakrył oczy o historii z Lewandowskim. No, ale tak było. Jeszcze wiecie, a propos tych mediów co mówiliśmy. Adam zostawił, „Historia z Lewandowskim”. Super, że się odniósł, znaczy, że nas słuchał, ale trudno nam jest zinterpretować co oznaczają te oto ikonki. I dlatego tak ważny jest, ten kontakt prawdziwy, realny. Bo my widzimy też mimikę. Jedno zdanie jeszcze na koniec. Chciałbym powiedzieć, adaptacja, umiejętność adaptacji, pewnej elastyczności, dopasowania się do sytuacji, która jest. To jest myślę dzisiaj klucz, bez względu na to, co my dzisiaj robimy. Zdolność adaptacji, to jest to, dla czego nasz gatunek przetrwał tyle różnych turbulencji, bo umieliśmy się dostosować. Również jeżeli chodzi o branding i budowanie swojej marki.
K.B: Tak, bo zagubić się to jest ludzka rzecz, odnaleźć się to boski skarb. Wszystkiego dobrego moi drodzy. Dziękuję wszystkim serdecznie, którzy byli z nami. Zapraszam już dzisiaj o 21:00 na kanał Instagramowy tam będzie trochę motywacji i takiego spokoju ode mnie w koncepcji body and mind. A jutro też u mnie gość specjalny, też z podłożem sportowym, zapraszam na 12:00. Kto to będzie? Kto to będzie? Fanfary, niepewność. W wydarzeniu – jest jego sylwetka. Zdobył koronę świata, więc samo osiągnięcie mówi za siebie, a w sobotę zapraszam na wywiad z panem z „Teleekspresu”, z panem Maciejem Orłosiem, do zobaczenia. Dziękuję Paweł serdecznie.
Jan Paweł Tomaszewski: Cześć.
